W ostatni weekend wakacji odbyła się wyprawa ojcowska pod hasłem “Mały Kucharz”. Jej uczestnikami byli ojcowie z dziećmi z parafii diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Poprzedni wyjazd (na rozpoczęcie wakacji) odbył się pod hasłem “Pierwsza pomoc”. Tym razem motywem przewodnim było gotowanie.
W piątkowe popołudnie plaża nad jeziorem w Nowogrodzie Bobrzańskim zmieniła się w małe obozowisko. Kolejne namioty wyrastały jak grzyby po deszczu. W tym czasie zarówno starzy bywalcy wypraw jak i nowi uczestnicy mieli okazję do tego, by wzajemnie się poznać. Dzień zakończył się wspólną kolacją i spacerem wokół jeziora w poszukiwaniu śladów obecności bobrów. Jako, że wakacje z ojcem to inicjatywa stricte katolicka nie mogło zabraknąć obecności osoby duchownej. Wspólnej modlitwie przewodził ks. Piotr Wadowski, który jednocześnie ojcował nam wszystkim w trakcie całego wyjazdu.
Sobotni poranek przywitał nas jajecznicą z 50 jaj przygotowaną przez dzieci. W międzyczasie tatusiowie skonstruowali, a co więcej pięknie przyozdobili polowy ołtarz według własnego projektu, na którym później odprawiane były msze święte.
Wracając jednak do kuchni trzeba przyznać, że sobota obfitowała w wiele potraw. Zaczęło się od krótkiego szkolenia z zakresu piekarstwa poprowadzonego przez ks. Piotra, zawodowego piekarza. Poznaliśmy rodzaje i budowę ziarna, strukturę i rodzaje mąk i oczywiście proces wyrobu ciasta i jego wypieku. Po szkoleniu ojcowie wraz z dziećmi wzięli udział w wielkim konkursie na najpiękniejszy wypiek. Drużyny przygotowywały ciasto, które później pieczone na płycie szamotowej lub patykach zmieniało się w pyszne podpłomyki, szaszłyki czy kebaby. Zwieńczeniem konkursu- wielkiego gotowania- było ozdobienie i podanie potrawy.
Kto wygrał?
Niestety, jury miało ogromny problem w wyborze laureatów, ponieważ każda drużyna wypełniała swoje zadania sumiennie, pracowicie i przede wszystkim z ogromną miłością. A jako, że miejsce pierwsze tylko jedno, a nagród dużo, zostały one rozdane każdemu z uczestników 🙂
Czas do wieczora wypełniał już tylko gry i zabawy, kąpiele w jeziorze i odpoczynek.
Wraz z nastaniem wieczora wśród uczestników dało się zauważyć lekkie ożywienie. Pomysł nocnych podchodów z GPSem każdemu przypadł do gustu. Należało jedynie wytypować drużynę uciekającą i śledzącą oraz przystąpić do zabawy. Śledzenie przy pomocy nadajników GPS na podstawie koordynatów, z krótkofalówkami w dłoniach okazało się ogromną frajdą, a zabawy z dreszczykiem emocji było co niemiara. Dzień powoli dobiegł końca.
Niedziela przywitała uczestników już o 6.00 rano lekką mgiełką na jeziorze. Poranek płynął niespiesznie pod znakiem przygotowań do mszy św., którą ks. Piotr odprawił o godzinie 7:30. Po śniadanku i zwinięciu obozowiska uczestnicy dali sobie jeszcze czas na ostatnią kąpiel w jeziorze i wspólne pożegnanie.
Czy słowa oddadzą klimat naszych wypraw? Wakacje z ojcem to nie tylko nauka nowych umiejętności, zdobywanie wiedzy czy rozwijanie swoich talentów. To przede wszystkim spędzanie czasu ze swoimi dziećmi, który jest bezcenny, to szansa na budowanie nowej jakości w relacji, pogłębianie więzi, ale również okazja do poznania innych ojców i budowania nowych przyjaźni. Wierzymy, że najlepiej przekonać się o tym na własnej skórze.
Za rok znowu się spotkamy. Tym razem jednak w nowym miejscu i z nowymi atrakcjami.
Jednak już teraz, zapraszamy Cię na Rykowisko, które odbędzie się w ostatni weekend września w Kosobudzu.
Nie czekaj, dołącz do nas!